niedziela, 13 kwietnia 2014

Matematyka

Poziom edukacji w Szwecji jest obiektem dyskusji zarówno na poziomie zwykłych obywateli, jak i mediów czy polityków. Jednym z podkreślanych w ostatnich miesiącach problemów jest wynagrodzenie nauczycieli - sytuacja jest podobna jak w Polsce, czyli jeśli ktoś może ze swoim wykształceniem pracować w innej branży (np. matematycy w firmach ubezpieczeniowych czy bankach) i zarabiać więcej, to raczej nie zostanie nauczycielem; stąd w szkołach kształcących nauczycieli w niektórych rocznikach nie ma klas dla przyszłych nauczycieli matematyki, gdyż nie było chętnych. Poziom pensji zdecydowanie do tego nie zachęca. Ale to ma się zmienić - m.in. kosztem niezwiększania firmom ulg podatkowych przy zatrudnianiu osób poniżej 25 roku życia.

Problemy edukacyjne nie są niczym nowym, jednak w przeszłości mogły one mieć inne, bardzo zaskakujące źródło. Chodzi o nauczanie matematyki.
Po drugiej wojnie światowej państwo szwedzkie było bardzo przeciwne kapitalistom. Kapitalizm był zły. A kim jest kapitalista? To ktoś, kto umie liczyć - doszły do wniosku władze. Jak więc najskuteczniej blokować rozwój kapitalistów? Ograniczyć lekcje matematyki! Tak więc nawet dzieci, którym matematyka wchodziła do głowy łatwo, nie mogły dowiedzieć się w szkole więcej niż podstawa przewiduje. Pewnie nikt nie kontrolował, czy po zajęciach szkolnych dziecko zdobywało ponadprogramowe umiejętności, ale założę się, że uczniów wybiegających ponad program jest mniej niż tych, którzy zostawiają tornister w domu i wybiegają na podwórko.
Później przyszedł socjalizm. I wszyscy mieli być równi. Niezależnie od szczególnych uzdolnień. Więc założenie było inne, ale realizacja taka sama.

Stąd się bierze kiepska znajomość matematyki w społeczeństwie. Przynajmniej według jednego, starszego ode mnie o pokolenie, Szweda. Ciekawa teoria.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz