poniedziałek, 26 maja 2014

Eurowybory

Pierwsze głosowanie na szwedzkie partie za nami!

Jakieś dwa miesiące temu otrzymaliśmy listownie informację o możliwości dopisania się do spisu wyborców. Należało podać nazwę poprzedniego okręgu wyborczego (z wyborów do PE), do którego się należało i odesłać w otrzymanej kopercie. Koperta była "z okienkiem", adres był wpisany na zgłoszeniu, które wypełnialiśmy. Oboje zrobiliśmy ten sam błąd i przed zaklejeniem kopert nie sprawdziliśmy, czy włożyliśmy kartkę do koperty w taki sposób, by adres był widoczny. Jedną kopertę na szczęście udało się rozkleić i w niej wysłaliśmy oba zgłoszenia.
Miesiąc temu dostaliśmy kartkę, która potwierdza możliwość wzięcia udziału w wyborach. Na niej znajdował się numer wyborcy.

W Szwecji głosowanie rozpoczęło się 7. maja - od tego czasu można było oddać swój głos w bibliotekach czy galeriach handlowych. Stały tam specjalne stanowiska (w Liljeholmen Galeria wyglądało to trochę jak "zapraszamy na darmowe pomiary ciśnienia"), gdzie można było zagłosować (a jeśli zapomniało się swojej karty z numerem wyborcy, to w niektórych punktach można było ją sobie wydrukować). Skorzystało z tego około 10% uprawnionych do głosowania w Szwecji.

My wybraliśmy głosowanie standardowe i w niedzielę 25. maja udaliśmy się do lokalu wyborczego oddalonego od naszego domu o jakieś 200m - czyli do szkoły znajdującej się zaraz obok naszego bloku.
Przed wejściem do szkoły stali przedstawiciele 6 ugrupowań (w szarfach z ich nazwami) i rozdawali listy kandydatów ze swoich partii. Wzięliśmy ulotki i udaliśmy się do klasy, w której głosował nasz okręg. Przy wejściu stała pani, która wręczyła nam po kopercie. Następnie udaliśmy się do komisji, której przedstawiciele widząc nasze puste koperty, wskazali nam miejsca za parawanami i powiedzieli, żebyśmy najpierw oddali głos i później do nich przyszli.

Miejsca za parawanami to stoliki rozmiaru kartki A4. Marcin poszedł za jeden z nich, ja stanęłam przy sąsiednim. Przeczytałam wszystkie napisy na kopercie i nadal nie wiedziałam, jak mogę oddać głos. Marcin też nie, więc poszedł do komisji i zapytał - usłyszałam, że ma włożyć kartkę do koperty. Popatrzyłam na kartki otrzymane przed wejściem - żadna z nich nie zawierała informacji o partii, na którą chciałam głosować. Nie skojarzyłam, że Marcin dostał inne kartki przy wejściu, bo przechodził obok innych ludzi; zaczęłam się go pytać, co robić, żeby zagłosować. Wtedy jeden z członków komisji zwrócił mi uwagę, że nie można przeszkadzać w głosowaniu i jeśli mam pytania, to mam się jego zapytać i on mi pomoże. Zapytałam, dostałam odpowiedź i wtedy zrozumiałam, jak działa ten system.

Po pierwsze - można głosować na partię, nie trzeba głosować na osobę (to wiedziałam już wcześniej). 
Po drugie - kartki rozdawane przy wejściu lub otrzymane wcześniej razem z wyborczymi ulotkami to SĄ karty do głosowania. Zaraz przy drzwiach wejściowych do szkoły była skrzynka z listami ze wszystkimi dostępnymi partiami i stamtąd wzięłam kartkę z listą kandydatów partii, na którą chciałam oddać swój głos.
Samo głosowanie polega na wsadzeniu wybranej kartki do otrzymanej koperty. Jeśli na kartce nie postawi się krzyżyka, to głosuje się na partię; postawienie krzyżyka przy konkretnym kandydacie powoduje, że to na niego oddaje się swój głos.
Widziałam na zdjęciach, że w Szwecji są urny wyborcze, jednak w naszym okręgu urn nie było. Z moją zaklejoną kopertą udałam się więc do stolika komisji - w kopercie była dziurka, więc widać było, że w środku jest kartka. Pani z komisji wzięła ode mnie list z moim numerem wyborcy, pan sprawdził, że jestem na liście, a następnie pani sprawdziła dane w mojej legitymacji (szwedzka karta ID ze zdjęciem), odebrała kopertę i powiedziała, że to wszystko.

Co ciekawe, jeśli nie miałabym dokumentu ze zdjęciem (i szwedzkim numerem ID, zapewne), to wystarczyłoby, żeby ktokolwiek - np. Marcin - pokazał swój dokument i powiedział, że ja to ja. To by wystarczyło, by potwierdzić moją tożsamość :-)

Sondażowe wyniki telewizja pokazała o 21:00, ale o 23:00 (gdy cała Europa zakończyła głosowanie) dostępne były już wyniki z ponad połowy punktów wyborczych. I w ciągu kolejnej godziny można było obserwować na ekranie pasek postępu - ile głosów jest policzonych, jaki jest procentowy wynik której partii. Gdy szłam spać około północy, to niepoliczone były jedynie głosy z około 50 okręgów (w sumie okręgów było niecałe 6000). Co za prędkość!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz