Niestety, na tego kosläppa w końcu nie pojechaliśmy, bo akurat 10. maja musiałam iść do pracy. Przykro mi było, nawet coś tam w pracy wspomniałam. Okazało się, że szef widział - jeżdżąc do swojego domku letniskowego - zagrodę, gdzie można wziąć udział w krowim safari. W Väddö. Sezon na krowie safari zaczyna się co prawda dopiero w czerwcu, ale na stronie internetowej znalazłam informację, że oni również organizują kosläpp! 17. maja - a więc jeszcze nie wszystko stracone! I nie trzeba było się wcześniej zapisywać.
Pojechaliśmy więc - około 100 km w jedną stronę. Na miejscu kartonowe tablice informacyjne wskazującego dokąd jechać, ponadto obsługa w odblaskowych kamizelkach kierująca na parking na łące. Na wąskiej drodze prowadzącej do gospodarstwa nie byliśmy sami. Były inne samochody, rowerzyści, piesi.
[Parking na łące]
Było sporo ludzi, ale mimo wszystko nie aż tylu, żeby nie dało się zobaczyć, co się dzieje na łące.
[Oczekiwanie na krowy]
Ogłoszono, że krowy zostają wypuszczone; krowy najpierw szły, potem biegły i skakały - tak, jak można to było zobaczyć na filmach z poprzednich kosläppów. Gdy dotarły do końca pastwiska, stojący tam organizatorzy zaczęli je przeganiać z powrotem. Dwie krowy się zaczęły szturchać rogami, ale to by generalnie było na tyle. W sumie 5 minut oglądania.
[Krowy]
[Goście i krowy]
[Pierwszy wiosenny wypas]
Krowy obejrzane, lody zjedzone, więc ruszyliśmy w kierunku parkingu. Przed nami 100 km drogi do domu.
[Zagrody]
[Powrót]
[Łąka]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz