Odkąd do pracy przyszła S. , Belgijka, mama dwójki nastolatków, ponownie zaczął się dla mnie w biurze bardzo interesujący czas. Poznawania zwyczajów belgijskich (mam wrażenie, że ich narodowe jedzenie to cokolwiek wmieszane w puree ziemniaczane - tym "czymś" może być zarówno szpinak czy marchewka jak i kiszona kapusta) oraz słuchania opowieści o różnicach między wychowaniem szwedzkim a bejgijskim (wspomnienia S. z dzieciństwa są zaskakująco podobne do moich, chociaż S. jest ode mnie prawie 20 lat starsza).
Niedawno S. była na swoim pierwszym Föräldravandring (spacerze rodziców). Rodzice uczniów klas 7 do 9 otrzymują zaproszenie (można powiedzieć że wezwanie, jednak udział nie jest obowiązkowy) do nocnego patrolu w 2-3 osobowych grupach. Rodzice mają specjalne odblaskowe kamizelki z oznaczeniami Rodzicielskiego Patrolu i odwiedzają okolice, gdzie spotykają się nastolatki. Wbrew pozorom nie chodzi o to, by młodych ludzi przepędzać i straszyć, ale by im pomóc. Jeśli ktoś wypije zbyt dużo, to odwozi się go do szpitala lub wzywa karetkę. Pilnuje się, żeby młodzież, która zapije się do nieprzytomności na przykład nie zamarzła.
Akcje takie odbywają się w każdy weekend, święta krajowe i z okazji zakończenia roku szkolnego - tak by zapewnić jak największe bezpieczeństwo nastolatkom. Każda dzielnica i gmina w kraju ma rozpisany plan patroli na rok szkolny.
Szwedzi podkreślają, że to bardzo ważne, by brać w tym udział, bo można uratować komuś życie. Ale jest jeszcze jeden aspekt - Szwedzi lubią się spotykać, integrować, ale muszą mieć jakiś cel. Im ważniejszy społecznie, tym chętniej się przyłączają.
Informacje z Ekerö
Informacje z Östermalm, Sztokholm