W porannej audycji radiowej usłyszałam o propozycji podniesienia opłat, które biblioteki płacą autorom książek. Podwyżka miałaby być nieduża - chyba z 1,60 kr do 1,76 kr od każdego wypożyczenia. Zdziwiło mnie, że biblioteki płacą autorom za każde wypożyczenie książki, chociaż wcześniej słyszałam o opłacie za e-booki.
Pamiętam, że w polskich bibliotekach miejskich, do których byłam zapisana, była jakaś nieduża opłata miesięczna albo roczna. Te pieniądze miały być przeznaczane na zakup nowych książek. O opłatach na rzecz autorów nie słyszałam.
W Sztokholmie biblioteki, w których wypożyczam książki, są bezpłatne.
W Uni Europejskiej na początku lat 90 wprowadzono dyrektywę PLR (Public Lending Right), która dotyczyła rekompensat dla autorów nieodpłatnie udostępnianych utworów. Zanim Unia Europejska wydała dyrektywę, prawo to obowiązywało w Dani od prawie 50 lat. Na świecie PLR jest wdrożony w kilkudziesięciu państwach, ale nie ma wśród nich Polski - prawdopodobnie dlatego nie słyszałam wcześniej o rekompensatach dla autorów, mimo że płaciłam składki na bibliotekę.
Jesienią ubiegłego roku była w Szwecji e-bookowa afera. Rodzina jednego wydawcy wypożyczała książki w formacie elektronicznym - książki z tego wydawnictwa. Biblioteki za wypożyczanie e-booków płacą więcej niż za tradycyjne książki, bo aż 30 kr, więc ktoś zwietrzył możliwość łatwego zarobku.
Sprawa wyszła na jaw, ponieważ w ciągu kilku miesięcy biblioteka musiała zapłacić wydawnictwu w sumie 82 000 kr. Pracownicy biblioteki zaczęli przyglądać się źródłom kosztów i odkryli, że kilka osób wypożycza w kółko te same książki, w tym książki nie przeznaczone dla swojej grupy wiekowej.
Po tym odkryciu biblioteki zaczęły pracować nad systemem zabezpieczającym przed podobnymi nadużyciami, ale nie słyszałam, żeby zostały już podjęte jakieś decyzje w tej sprawie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz