My zarezerwowaliśmy małą, ale ponieważ nie było innych gości tego dnia, leśniczy zaproponował nam zostanie na noc w dużej, która ma toaletę w środku.
[Widok z górnego łóżka]
[Stanowiska obserwacyjne]
Samochód zostawiliśmy na podwórku leśniczego. Następnie leśniczy zabrał nas do lasu swoim samochodem, a na końcu czekał nas jeszcze kilkunastominutowy spacer przez las. W całkowitej ciszy, żeby nie spłoszyć zwierząt.
[Śnieg na leśnym poboczu]
Gdy dotarliśmy na miejsce, była mniej więcej godzina 16:30. Zwierzęta pojawiają się w okolicy godziny 19:00, a potrzeba około 2 godzin, żeby zapach ludzkich śladów rozmył się na tyle, by zwierzęta przestały omijać dane miejsce.
Wewnątrz drewnianego domku było 0 stopni. Leśniczy włączył ogrzewanie gazowe i poinstruował nas, że możemy rozmawiać tylko szeptem, nie powinniśmy tupać, a gdy zwierzęta zjawią się w pobliżu, nie powinniśmy wykonywać gwałtownych ruchów (będąc w pomieszczeniu!), żeby ich nie przepłoszyć.
[Regulamin]
W domku nie było prądu ani bieżącej wody. W tym, w którym spaliśmy była toaleta kompostująca, a w drugim, mniejszym, toaleta była kilka metrów za domem - dla tych mniej odważnych zostawiono wewnątrz domu wiadro.
Oba drewniane domki są pokryte siatką maskującą, ale poza oknami mają też otwory na aparaty fotograficzne, żeby nie trzeba było robić zdjęć przez szybę. Między małą a dużą kryjówką znajduje się rzadszy las, w którym wysypywane jest jedzenie dla niedźwiedzi. Poza niedźwiedziami przychodzą w tę okolicę również rosomaki i lisy.
[Widok z okna]
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhPVh2uMSRnlINziXJP7aynutMvOr6QJXa8TIY-XKPs8QK_ljrMrFiQU9NlZDsq63xTttR5VuijKiB92aNBPWYXVUQHPeUWT_ejV7gM7hvVP7GzQKw9GG5PRPHYr4z2AUtxAVBY3soCzofg/s320/ogrzewanie.jpg)
[Ogrzewanie]
Nam udało się zobaczyć niedźwiedzie, ale były w oddali, tak że trzeba było patrzeć przez lornetkę, by je zobaczyć.
W nocy nagrzaliśmy wnętrze do jakichś 10 stopni, więc można było obserwować las siedząc bez czapki, chociaż pod kocem. Pod koniec kwietnia w nocy jest ciemno przez kilka godzin, więc poszliśmy spać. A kładąc się spać wyłączyliśmy ogrzewanie. Dzięki temu prostemu trikowi temperatura nad ranem spadła do 5 stopni, a ja spędziłam noc w śpiworze, czapce i pod kocem.
![](https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg9VF0C1pKapeX7zsovcvIAQCqgmrToElZSUakU9QqGP3IL5V4IX_zyGzp-aGjO-1hSIilhAIpMuSJ5QIHvAO9yf4TfdBmQrlpFbyEubkD0a7359b38bbdS43mwb50UilP48vsc5DiqAvIW/s320/poranek.jpg)
[Pobudka]
[Temperatura o poranku]
O 7 rano przyjechał po nas leśniczy. Gdy zobaczył, że nam zimno, wysłał nas do nagrzanego samochodu, więc mogliśmy odmarzać w czasie, gdy on m.in. zbierał informacje z zamontowanych w pobliżu kryjówek kamer. Miło z jego strony, że przychodząc po nas zostawił w lesie otwarty samochód.
Gdy jechaliśmy do zagrody, widzieliśmy w lesie dwie samice głuszca - stały przy drodze i najwyraźniej na coś czekały - a później jeszcze stado saren na polu leśniczego. Zapytaliśmy, czy one nie boją się podchodzić tak blisko. Leśniczy odpowiedział, że przestały przychodzić zimą, gdy dwa razy wilki upolowały w tym miejscu sarny, ale teraz znowu przychodzą.
[Sarny przed domem leśniczego]
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz