Zmotywowani tą zmianą postanowiliśmy zająć się balkonem. Zdecydowaliśmy się na szybką opcję paneli z Ikei. Panele nie były idealnie dopasowane do rozmiaru naszego balkonu i musieliśmy je przyciąć, co zakończyło się poważną raną nogi.
Po zatamowaniu krwotoku, przypomniałam sobie o numerze alarmowym, który w wakacje reklamował się wszędzie - w wagonach metra, na peronach, w gazetach, w Internecie:
1177
Dzwoniąc tam czasem trzeba trochę poczekać (ja czekałam 10 minut, mimo że byłam pierwsza w kolejce). Telefon jest czynny całą dobę, a rozmowy odbierają pielęgniarki, które odpowiadają na wszelkie pytania związane ze zdrowiem, a w razie potrzeby zalecają wizytę u lekarza.Ponieważ chciałam być pewna, że się dogadam, wybrałam opcję rozmowy po angielsku. Niestety, osoba, która odebrała telefon, rozumiała mnie, ale nie umiała odpowiedzieć na moje pytania po angielsku, bo brakowało jej słów. Przeszliśmy więc na szwedzki - wyszło na to, że ranę opatrzyliśmy dobrze i nie ma konieczności wizyty u lekarza, ale że w naszym przypadku warto założyć stripa, żeby rana się ładniej zrosła. Był późny wieczór, ale - ku naszemu zaskoczeniu - okazało się, że istnieje w naszym mieście coś takiego, jak całodobowa apteka! W centrum miasta, tuż przy głównej stacji metra - na Klarabergsgatan 33. 1.5h później mieliśmy już w domu stripy i zapas plastrów oraz samoprzylepny bandaż (super sprawa, bo nie wymaga żadnego wiązania czy klejenia, tylko sam się trzyma).
Rana w nodze spowodowała duże utrudnienia w poruszaniu, tak że skończyło się na 2-tygodniowej pracy z domu. Szczególnie, gdy przeczytaliśmy, że przy zbyt wczesnej próbie używania uszkodzonych mięśni można się nabawić poważniejszych problemów. W tym czasie pojawiały się różne dziwne rzeczy związane z nogą - szybkie męczenie się, czy chwilowe sinienie nogi. Ale wszystko zrzucaliśmy na karb zranienia. W drugim tygodniu doszły problemy ze snem, ból w okolicy żeber - wydawało się najpierw, że człowiek spał w złej pozycji, że dni takie gorące (było wtedy około 30 stopni)... wszystko dało się jakoś wyjaśnić. Jednak ilość dziwnych objawów pogarszających samopoczucie osiągnęła taki poziom, że przyszedł czas na wujka Googla. Po wpisaniu objawów, jeden z pierwszych wpisów prowadził do strony 1177.se . Wszystkie objawy zgadzały się idealnie, więc od razu zadzwoniliśmy do Närakuten - to coś w rodzaju przychodni, ale działającej popołudniami (mniej więcej od 16:00 do 22:00). Już kiedyś dowiedzieliśmy się, że nasz Närakuten jest na Liljeholmen i że należy tam wcześniej zadzwonić, żeby się umówić na konkretną godzinę. Dostaliśmy termin na "za godzinę". Więc szybki obiad, 10 minut dojazdu samochodem i przychodnia (pusta, bo skoro każdy umawia się na godzinę, to praktycznie nikt nie czeka w poczekalni). Po zapłaceniu 350 SEK (standardowa cena za wizytę u lekarza) i kilku minutach w gabinecie, lekarz stwierdził, że on nie może ani zaprzeczyć ani wykluczyć naszego podejrzenia. Powiadomił więc najbliższy szpital i kazał nam tam jechać - niedaleko, kolejne 10 minut samochodem.
W szpitalu wszystko potoczyło się szybko. Spędziliśmy około 7h na izbie przyjęć, ale ciągle coś się wokół nas działo. Kilka pobrań krwi, kilka kroplówek, rentgen, tabletki. O 3 rano okazało się, że trzeba zostać na oddziale. Na szczęście już następnego dnia po południu można było wrócić do domu - z dwoma strzykawkami z lekarstwem, które trzeba było sobie wstrzyknąć. Jedną dziennie. A trzeciego dnia kontrola zakończona dobrą wiadomością - już jest ok i można wracać do pracy. Z tym, że przez kolejne 6 miesięcy będą tabletki i kontrole (pierwsza telefoniczna, kolejna w lokalnej przychodni, która już dostała informację o pacjencie).
Opieka w szpitalu jest naprawdę miła - zarówno na izbie przyjęć, jak i na oddziale. Przyjście na zły oddział (nie ten, gdzie leży pacjent), poza godzinami odwiedzin, nie skutkuje żadnymi przykrościami w stosunku do odwiedzającego. Wręcz przeciwnie - personel pomaga znaleźć odpowiedni oddział i łóżko.
Co ciekawe, jedzenie w szpitalu jest dobre. Na śniadanie do wyboru m.in. musli lub kanapka; kanapka na chlebie ciemnym lub jasnym; z szynką lub z serem. Prawie jak w hotelu ;-)
Wiedziałam, że jest limit na opłaty związane z wizytami u lekarzy (chyba 1000 SEK rocznie, czyli mniej więcej 3 wizyty), ale nie wiedziałam, że to samo dotyczy lekarstw. Jeśli ktoś w ciągu roku musi wydać więcej niż 2200 SEK, to wszystkie kolejne leki na receptę - po przekroczeniu tych 2200 SEK - są za darmo.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz