środa, 16 października 2019

Jedno polskie słowo

Od początku października chodzę na kurs migowego języka szwedzkiego. Zajęcia prowadzi niesłysząca (chociaż mówiąca, bo nie głucha od urodzenia) nauczycielka, więc wyjaśnianie znaków idzie łatwo. Za to trudniej jest nam, uczestnikom kursu, zadawać pytania, bo trzeba je literować. Ale grupowo dajemy radę ;-)

Alfabetu nauczyliśmy się na pierwszej lekcji i na drugiej ćwiczyliśmy w parach literowanie. Zakres znaków, które znaliśmy, to kilka pojęć dotyczących członków rodziny, liczby i alfabet. Niedużo, więc szybko skończyły się pytania, które można było wymigać bez literowania. Gdy koleżanka z ławki zadała mi pytanie o imię mojej mamy, stwierdziłam, że może to być zbyt trudne do wymówienia, nawet jeśli przeliteruję, więc wyliterowałam zdanie informujące, że jestem z Polski. Na co koleżanka powiedział, że ona zna jedno słowo po polsku! Spodziewałam się przekleństwa na "k", bo to jest chyba najpopularniejsze (obok słów takich jak "piwo") wśród obcokrajowców. Przeliterowanie wskazywało na coś innego, ale trudno mi było skojarzyć, na co, bo okazało się, że koleżanka znała słowo tylko w mowie i wymigała fonetyczny zapis po szwedzku. Huh! Przeszłyśmy więc na język mówiony i... było to słowo "spać".
Okazało się, że kobieta pracowała w przedszkolu, do którego chodziła mała Polka. Jej mama wyjaśniła nauczycielkom, że jeśli córka nie chce się położyć, to trzeba jej powiedzieć "spać", wtedy zrozumie. Ciekawe było, że ta nauczycielka wymawiała to słowo rozkazującym tonem, jak komendę. Pewnie tak usłyszała i myślała, że taka jest melodia języka polskiego.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz