Od czasu pojawienia się pandemii w Europie minęło już ponad pół roku. Większość państw wprowadzała restrykcje o różnym natężeniu - na przykład nakaz noszenia maseczek. Szwecja poszła trochę inną drogą i z tego, co czytam, wiele osób ją za to krytykuje, ale niewielu z tych krytykujących ma obraz tego, jak to wygląda naprawdę.
Brak restrykcji
Nie jest prawdą brak restrykcji. W domach opieki wprowadzony był zakaz odwiedzin, który zniesiono dopiero na początku października. Jest również limit zgromadzeń ustalony na 50 osób - do jesieni nie działała na przykład Opera Królewska (Kungliga Operan) w Sztokholmie. Spodziewano się, że limit ten zostanie zniesiony w połowie października, ale tak się nie stało z uwagi na wzrost zachorowań. W restauracjach co drugi stolik jest nieczynny.
Folkhälsomyndigheten (FHM, Urząd Zdrowia Publicznego) wprowadził na początku pandemii zalecenia. W urzędzie tym nie pracują politycy tylko specjaliści od zdrowia, m.in. epidemiolodzy, i to on daje rządowi wskazówki, jak postępować. Od początku informowano, że zalecenia i ewentualne restrykcje będą wprowadzane na podstawie badań - jeśli wiadomo, że coś jest skuteczne (jak obecnie mycie rąk i zachowanie dystansu), to będzie zalecane. Informowano również, że zalecenia są wprowadzane z myślą, że pandemia może potrwać długi czas i przez to należy wziąć pod uwagę również długofalowe konsekwencje wszelkich ograniczeń - na przykład pogroszenie się zdrowia psychicznego na skutek długotrwałej izolacji.
Edukacja
Szkoły średnie i wyższe wprowadziły naukę zdalną, ale przedszkola i szkoły podstawowe pracowały cały czas normalnie. FHM wyszedł z założenia, że dzieci uczęszczające do tych placówek mieszkają w ich okolicy, więc nie zwiększają tłoku w transporcie i prawdopodobnie spotykają się ze sobą na co dzień. Ponadto izolacja takich dzieci od ich codzienności może mieć zły wpływ na ich psychikę. Wprowadzono jednak ograniczenie - jeśli dziecko ma najmniejsze oznaki przeziębienia (np. katar, z którym do tej pory mogło chodzić do placówki) musi zostać w domu; to w praktyce zapewne trochę ogranicza rozmiar grup.
Poproszono również ludzi o pracę z domu, o ile jest taka możliwość. Bardzo wiele firm przeszło na pracę zdalną (jesienią 40% mieszkańców Sztokholmu deklarowało, że będzie nadal pracować zdalnie) i będzie tak pracować co najmniej do końca roku (niektóre firmy już zapowiedziały kontynuację również w pierwszej połowie przyszłego roku). FHM co najmniej od wakacji podkreśla jednak wagę kontaktów społecznych w pracy i proponuje, żeby ludzie pracowali kilka dni z domu, kilka w biurze.
Sklepy
Wiele sklepów od razu na początku pandemii wprowadziło możliwość dostarczania towaru do samochodu. Zamawiało się rzeczy przez stronę internetową, dostawało potwierdzenie, gdy towar był gotowy do odbioru (w niektórych sklepach było to 15 minut od zamówienia, w innych do 2h), a potem zamawiający dawał znać - najczęściej przez formularz na stronie internetowej - że jest pod sklepem w taki-a-takim samochodzie, zaparkowanym na wyznaczonym do odbioru miejscu parkingowym. Były to zarówno sklepy z małą elektroniką, rzeczami hobbystycznymi jak i fast-foody. Niektóre małe sklepy (widziałam taką cukiernię i pasmanterię) wystawiły przed drzwiami dzwonki, żeby zawołać obsługę, gdy chciało się coś kupić, a nie chciało wchodzić do środka.
Część sklepów wprowadziło osłony kasjerów zrobione z plastiku, ale nie wszystkie. Godzin dla seniorów nie ma, ale w osiedlowym sklepie spożywczym widziałam wywieszony diagram z informacją, w których godzinach jest w sklepie mniej klientów.
Maseczki na nos i usta
W przyłbicach widziałam chyba tylko pracowników opieki, jeżdżących pomagać ludziom w ich domach, w maseczkach może kilkanaście osób - głównie starszych.
Początkowo myślałam, że FHM nie wprowadza obowiązku ich noszenia ze względu na ich niedostępność (w Szwecji, jak chyba w całej Europie, były wiosną problemy ze środkami ochronnymi dla pracowników służby zdrowia). Ale również później nie wprowadzono nawet zalecenia korzystania z maseczek. FHM tłumaczy to tym, że ludzie nosząc maseczki czuliby się pewniej i z lekkimi objawami wychodziliby z domu myśląc, że nikomu już nie zagrażają. Po drugie, złe korzystanie z maseczki może zwiększać ryzyko zarażenia, bo ludzie nie będą trzymać dystansu, a później dotkną maseczki ściągając ją w nieprawidłowy sposób.
Ułatwienia w przepisach chorobowych
Według szwedzkiego prawa pracy pierwszy dzień chorobowego jest bezpłatny, a chorując krócej niż 7 dni nie potrzeba przedstawiać pracodawcy zaświadczenia od lekarza. Dla ludzi mniej zarabiających te pieniądze zarobione jednego dnia mogły być na tyle ważne, że lekko chorzy chodzili do pracy, a FHM zalecał, żeby przy najmniejszych objawach zostać w domu i nie wychodzić z niego aż do drugiego dnia po ustąpieniu objawów. Żeby ludzie nie obawiali się o mniejszą wypłatę, wprowadzono zasiłek chorobowy już od pierwszego dnia. Jest to ustalona odgórnie kwota, niezależna od pensji, płatna przez Försäkringskassan (odpowiednik ZUSu) a nie pracodawcę, który do tej pory płacił za pierwsze 2 tygodnie chorobowego pracownika. Ponadto zwolnienie lekarskie nie jest potrzebne aż przez 4 tygodnie. Chodziło o to, by odciążyć służbę zdrowia jednocześnie dając ludziom możliwość pozostania w domu w przypadku łagodnych symptomów chorobowych.
Domy opieki
Wysoka śmiertelność w Szwecji na początku pandemii pochodziła głównie z domów opieki. Problemy były dwa - niskoopłacany personel tych placówek często pracował w kilku domach opieki, przenosząc wirusa pomiędzy nimi; a po drugie opieka paliatywna zamiast leczenia. Dziennik Dagens Nyheter prowadził w tej drugiej sprawie śledztwo dziennikarskie. Zakaz odwiedzin powodował często, że rodzina nie do końca wiedziała, co się dzieje z ich bliskimi w domach opieki i nie mogła interweniować widząc, że opieka nie jest taka, jak należy.
Wzrost zachorowań jesienią
FHM twierdzi, że obecny wzrost zachorowań (wzrost wykrytych zarażonych, bez - jak na razie - wzrostu liczby chorych na oddziałach intensywnej terapii czy śmierci) bierze się głównie z imprez studenckich, częściowo również wynika z powrotu ludzi z pracy zdalnej do pracy w biurze. Wzrost widziany jest w grupie 19-65, czyli osób studiujących i pracujących. Wśród dzieci, młodzieży i seniorów liczba zachorowań jest w miarę stabilna.
Model Szwedzki
FHM podkreśla, że nie chodzi o uzyskanie odporności stadnej, a o nieprzeciążenie systemu opieki zdrowotnej. Jeśli chodzi o uzyskanie odporności, to badania krwiodawców wskazują, że w niektórych regionach Szwecji odporność może mieć 1% mieszkańców, a w innych 10%. Kraj jest duży, na niektórych terenach zagęszczenie ludności jest bardzo małe, ale w dużych miastach już mamy tłok w komunikacji miejskiej. Większość ludzi słucha zaleceń, nawet jeśli nie za ich nieprzestrzeganie nic nie grozi. FHM od początku mówiło, że ich zalecenia opierają się na dowodach naukowych i specyfice kraju; to, co działa w Szwecji niekoniecznie zadziała w innym miejscu. A skuteczność będzie można ocenić dopiero po dłuższym czasie.
Statystyki
Patrząc na statystyki wiele osób zapomina, że w Polsce żyje cztery razy więcej ludzi niż w Szwecji (nie wspominając już np. o zagęszczeniu ludności, co też ma wpływ na rozprzestrzenianie się choroby), więc chcąc porównać ilość zachorowań, ciężkich przypadków czy zgonów, pomnóżcie dane ze Szwecji razy 4 i dopiero wtedy porównujcie z Polską.
Szwecja nie publikuje danych codziennie, tylko od wtorku do piątku. Ponadto zgony potrafią się pojawić w statystykach z kilkutygodniowym opóźnieniem (FHM podaje, że dopiero dane prezentujące stan sprzed 10 dni można uważać za w miarę dokładne), a mam wrażenie, że media podając najświeższe dane podają tylko liczbę zgonów z tego dnia, mimo że FHM aktualizuje statystyki wstecz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz