Cała wolna przestrzeń zastawiona była stołami z książkami a wokół tłumy ludzi. Nie było łatwo przejść tych kilkuset metrów, co chwilę utykałam gdzieś czekając aż zwolni się przejście i uda mi się przesunąć o kolejnych kilka kroków. I tak zobaczyłam Lema.
W ogromnej różnorodności tytułów znajome nazwisko polskiego autora rzuciło się w oczy. Pech chciał, że to "Opowieści o pilocie Pirxie" ("Rymdpiloten Pirx"). Jedna z niewielu znienawidzonych przeze mnie książek. Nie wiem dlaczego, ale bardzo dobrze pamiętam, jak w podstawówce męczyłam ją przez cały miesiąc wakacji i skończyć nie mogłam. No i pojawił się dylemat - brać Lema po szwedzku, mimo że tytułu nie lubię, czy nie brać wcale.
Cena była bardzo niska, więc zdecydowałam, że kupię - nawet jeśli nie przeczytam ;) Gdy chciałam zapłacić, pan, który to sprzedawał, powiedział, że jest oferta "2 w cenie 1" i żebym sobie wzięła jeszcze drugą książkę. Więc poszłam się rozejrzeć. Grzebałam w kartonach, aż w końcu znalazłam coś, co nie wyglądało źle - książki Jana Olofa Olssona, dziennikarza, który w latach '50-'70 wydał kilka książek opisujących m.in. jego wyjazdy do USA i Wielkiej Brytanii. Znalazłam książkę z Krakowem (!) w tytule, ale po pobieżnym przekartkowaniu stwierdziłam, że jest głównie o JFK, więc z niej zrezygnowałam. Ale ta druga książka gratis wciąż kusiła... wzięłam książkę o życiu w Szwecji w latach '70. Olssona.
[Lem i Olsson]
A krówek milanowskich w sklepie brak. Nadzieja jednak jest, bo nie ja jedna ich szukałam. Zostały zamówione i mają się pojawić w wrześniu!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz