sobota, 20 sierpnia 2016

Przyjęcie rakowe

Za nami pierwsze prawdziwe przyjęcie rakowe (kräftskiva). Mamy bardzo towarzyskich sąsiadów, którzy chętnie organizują spotkania na podwórku, ale tę tradycyjną rakową imprezę mieliśmy po raz pierwszy.

Przyjęcie rakowe organizuje się w drugiej połowie sierpnia, gdy zaczyna się sezon na te skorupiaki. W sklepach najłatwiej kupić raki chińskie i tureckie, ale są też szwedzkie i hiszpańskie. Są raki jeszcze żywe, już nieżywe albo mrożone - gotuje się je, a następnie podaje w towarzystwie tego rosołu (przypominającego bardzo brudną wodę).

Ponieważ my raków nigdy wcześniej nie jedliśmy, to na przyjęcie przynieśliśmy paja z rakowymi odwłokami (kupiliśmy gotowe, obrane, w zalewie; samo mięso, bez pancerza). Byliśmy jedynymi, którym z talerzy nic nie patrzyło, więc pojawiło się pytanie, czy raki są dla nas obrzydliwe, skoro ich nie jemy. W odpowiedzi na nasze tłumaczenie, że nie wiemy, jak się je, zostaliśmy poczęstowani i otrzymaliśmy szczegółowe instrukcje, jak się je je. Krok po kroku. Po każdym było sprawdzanie, jak idzie; skończyło się na zjedzeniu odwłoka i mięsa ze szczypiec. Bez wysysania z raka płynów i tłuszczu.
[Mój pierwszy samodzielnie rozdłubany rak]

W czasie przyjęcia je się raki, czasem krewetki, do tego paj z serem Västerbotten, chleb, jakaś lekka sałatka. Jednak najważniejszy zaraz po rakach jest alkohol - smakowa wódka, np. bzowa, kminkowo-koperkowa. A do alkoholu - piosenki! Piosenki są krótkie i zachęcające do wychylenia kolejnego kieliszka.

W sklepach - nawet spożywczych - można znaleźć okolicznościowe akcesoria. Talerzyki, serwetki, czapeczki, śliniaki, girlandy i lampiony; motywy przewodnie to raki i księżyc w pełni. Widziałam, że w Ikei poza granicami Szwecji też można takie kupić.

PS: Impreza na naszym podwórku trwała ponad 5 godzin!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz