wtorek, 21 lutego 2017

Rezerwat Älvåsen zimą

Przez ostatnich kilka tygodni śniegu w Sztokholmie było mało, a przecież jest luty, to nic dziwnego, że się człowiekowi marzy zimowy krajobraz. Przypadek sprawił, że trafiłam w Internecie na informację o rezerwacie przyrody w Älvåsen, niedaleko miejscowości Hassela. Trafić tam nie było łatwo (teraz już znam dokładne współrzędne: lat 62,0618 i long 16,7298), ponieważ ktoś zapomniał postawić w jednym miejscu znaku informującego o konieczności odbicia z głównej drogi.

Droga dojazdowa jest utrzymywana w wersji zimowej. Przy Hasseli droga była odśnieżona i trochę wyjeżdżona, więc była zarówno twarda nawierzchnia jak i lód. Im bliżej rezerwatu, tym więcej mieszanki lodu ze śniegiem, a na ostatnim kawałku już sam śnieg.




Tuż przed rezerwatem jest parking. Gdy przyjechaliśmy stało tam kilka samochodów a ludzie przypinali swoje narty, bo od razu przy parkingu zaczynają się dwie kilkukilometrowe trasy biegowe!

Do rezerwatu zimą nie bardzo da się wejść, bo szlaki do wędrówek pieszych zasypane są co najmniej półmetrową warstwą śniegu. Śladów ludzkich butów na nich nie stwierdzono. Szliśmy więc wzdłuż trasy do biegania, ale gdy tylko się dało, skręciliśmy w przeciwnym niż narciarze kierunku.

[Trasa do biegów narciarskich]

Z lasu wyszliśmy na całkowicie płaski teren. Nie ma tak idealnie równych pól uprawnych! To musiało być zasypane śniegiem jezioro. Nasze przypuszczenia potwierdziła znaleziona na skraju lasu przysypana śniegiem łódka.

[Jezioro zasypane śniegiem]

[Coś przebiegło przez jezioro]

Jeśli w weekend będzie słoneczna pogoda, to może uda się nam wypożyczyć narty i spróbować swoich sił w zupełnie dla nas nowym sporcie? Jeśli nie, to na pewno przyjedziemy do Älvåsen późną wiosną lub latem, żeby pospacerować po rezerwacie i sprawdzić, co takiego można zobaczyć z wieży widokowej.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz