niedziela, 7 maja 2017

Noc w lesie

W ostatnią sobotę kwietnia wybraliśmy się na obserwowanie zwierząt w lesie. W Hälsinglandzie znaleźliśmy zagrodę Norrigården Vildmark, którą prowadzi leśniczy. Poza dziennymi wycieczkami do lasu i noclegiem w gospodarstwie, można tam wynająć na noc jedną z dwóch kryjówek w lesie: małą lub dużą.

My zarezerwowaliśmy małą, ale ponieważ nie było innych gości tego dnia, leśniczy zaproponował nam zostanie na noc w dużej, która ma toaletę w środku.

[Widok z górnego łóżka]

[Stanowiska obserwacyjne]

Samochód zostawiliśmy na podwórku leśniczego. Następnie leśniczy zabrał nas do lasu swoim samochodem, a na końcu czekał nas jeszcze kilkunastominutowy spacer przez las. W całkowitej ciszy, żeby nie spłoszyć zwierząt.

[Śnieg na leśnym poboczu]

Gdy dotarliśmy na miejsce, była mniej więcej godzina 16:30. Zwierzęta pojawiają się w okolicy godziny 19:00, a potrzeba około 2 godzin, żeby zapach ludzkich śladów rozmył się na tyle, by zwierzęta przestały omijać dane miejsce.
Wewnątrz drewnianego domku było 0 stopni. Leśniczy włączył ogrzewanie gazowe i poinstruował nas, że możemy rozmawiać tylko szeptem, nie powinniśmy tupać, a gdy zwierzęta zjawią się w pobliżu, nie powinniśmy wykonywać gwałtownych ruchów (będąc w pomieszczeniu!), żeby ich nie przepłoszyć.

[Regulamin]

W domku nie było prądu ani bieżącej wody. W tym, w którym spaliśmy była toaleta kompostująca, a w drugim, mniejszym, toaleta była kilka metrów za domem - dla tych mniej odważnych zostawiono wewnątrz domu wiadro.

Oba drewniane domki są pokryte siatką maskującą, ale poza oknami mają też otwory na aparaty fotograficzne, żeby nie trzeba było robić zdjęć przez szybę. Między małą a dużą kryjówką znajduje się rzadszy las, w którym wysypywane jest jedzenie dla niedźwiedzi. Poza niedźwiedziami przychodzą w tę okolicę również rosomaki i lisy.

[Widok z okna]

[Ogrzewanie]

Nam udało się zobaczyć niedźwiedzie, ale były w oddali, tak że trzeba było patrzeć przez lornetkę, by je zobaczyć.

W nocy nagrzaliśmy wnętrze do jakichś 10 stopni, więc można było obserwować las siedząc bez czapki, chociaż pod kocem.  Pod koniec kwietnia w nocy jest ciemno przez kilka godzin, więc poszliśmy spać. A kładąc się spać wyłączyliśmy ogrzewanie. Dzięki temu prostemu trikowi temperatura nad ranem spadła do 5 stopni, a ja spędziłam noc w śpiworze, czapce i pod kocem.

[Pobudka]

[Temperatura o poranku]

O 7 rano przyjechał po nas leśniczy. Gdy zobaczył, że nam zimno, wysłał nas do nagrzanego samochodu, więc mogliśmy odmarzać w czasie, gdy on m.in. zbierał informacje z zamontowanych w pobliżu kryjówek kamer. Miło z jego strony, że przychodząc po nas zostawił w lesie otwarty samochód.
Gdy jechaliśmy do zagrody, widzieliśmy w lesie dwie samice głuszca - stały przy drodze i najwyraźniej na coś czekały - a później jeszcze stado saren na polu leśniczego. Zapytaliśmy, czy one nie boją się podchodzić tak blisko. Leśniczy odpowiedział, że przestały przychodzić zimą, gdy dwa razy wilki upolowały w tym miejscu sarny, ale teraz znowu przychodzą.

[Sarny przed domem leśniczego]

sobota, 6 maja 2017

Läkfremjandet - promotorzy zabawy

Läkfremjandet jest szwedzkim oddziałem organizacji International Play Association (IPA), która zajmuje się promowaniem zabawy wśród dzieci. Organizacja została założona w 1961 roku i liczy obecnie 50 państw członkowskich. IPA skupia się na promowaniu artykułu 31 z Konwencji Praw Dziecka, który mówi, że prawo dziecka do zabawy jest jednym z praw człowieka.

Läkfremjandet doszło do wniosku, że w szwedzkie dzieci spędzają obecnie na zabawie mniej czasu niż wcześniej, a ponadto uważają one, że zabawy są nudne. Organizacja postanowiła zmienić ten trend i odwiedza przedszkola oraz szkoły organizując dzieciom czas na przerwach, pokazując różne zabawy.

Szwedzki oddział IPA zajmuje się również katalogowaniem zabaw. Listę ponad 500 zabaw pogrupowanych według okazji (zabawy na Wielkanoc, Midsommar czy urodziny) można znaleźć na internetowej stronie archiwum zabaw.



czwartek, 4 maja 2017

Public Lending Right w Szwecji

W porannej audycji radiowej usłyszałam o propozycji podniesienia opłat, które biblioteki płacą autorom książek. Podwyżka miałaby być nieduża - chyba z 1,60 kr do 1,76 kr od każdego wypożyczenia. Zdziwiło mnie, że biblioteki płacą autorom za każde wypożyczenie książki, chociaż wcześniej słyszałam o opłacie za e-booki.

Pamiętam, że w polskich bibliotekach miejskich, do których byłam zapisana, była jakaś nieduża opłata miesięczna albo roczna. Te pieniądze miały być przeznaczane na zakup nowych książek. O opłatach na rzecz autorów nie słyszałam.
W Sztokholmie biblioteki, w których wypożyczam książki, są bezpłatne.

W Uni Europejskiej na początku lat 90 wprowadzono dyrektywę PLR (Public Lending Right), która dotyczyła rekompensat dla autorów nieodpłatnie udostępnianych utworów. Zanim Unia Europejska wydała dyrektywę, prawo to obowiązywało w Dani od prawie 50 lat. Na świecie PLR jest wdrożony w kilkudziesięciu państwach, ale nie ma wśród nich Polski - prawdopodobnie dlatego nie słyszałam wcześniej o rekompensatach dla autorów, mimo że płaciłam składki na bibliotekę.

Jesienią ubiegłego roku była w Szwecji e-bookowa afera. Rodzina jednego wydawcy wypożyczała książki w formacie elektronicznym - książki z tego wydawnictwa. Biblioteki za wypożyczanie e-booków płacą więcej niż za tradycyjne książki, bo aż 30 kr, więc ktoś zwietrzył możliwość łatwego zarobku.
Sprawa wyszła na jaw, ponieważ w ciągu kilku miesięcy biblioteka musiała zapłacić wydawnictwu w sumie 82 000 kr. Pracownicy biblioteki zaczęli przyglądać się źródłom kosztów i odkryli, że kilka osób wypożycza w kółko te same książki, w tym książki nie przeznaczone dla swojej grupy wiekowej.
Po tym odkryciu biblioteki zaczęły pracować nad systemem zabezpieczającym przed podobnymi nadużyciami, ale nie słyszałam, żeby zostały już podjęte jakieś decyzje w tej sprawie.