O 20:30 samolot odleciał i właśnie sobie leci - pewnie zbliża się teraz nad Bałtyk.
A ja zostałam sama w domu. Nie wygląda na to, żeby ktokolwiek stąd wyjechał. Tym bardziej nie widać, żeby z domu zostały zabrane jakieś rzeczy - wręcz przeciwnie, w domu jest pełno wszystkiego. Wszędzie.
W sklepie nie było dzisiaj żadnych kartonów, więc nawet nie próbuję się zabierać za ogarnięcie tego, co tu zostało. Mam nadzieję, że do weekendu da się zorganizować chociaż kilka pudeł i będę mogła zacząć segregować rzeczy - na te do wysłania, te do zabrania ze sobą samochodem i na te, które pojadą na przechowanie do rodziców.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz