Dzisiaj pierwszy dzień w pracy. Prawie zesrałem się ze strachu (piękny język!) przed pierwszym dniem w pracy, bo na rozmowach kwalifikacyjnych wszyscy (prawie:D) sprawiali wrażenie mądrzejszych ode mnie, więc nie spałem po nocach tylko wymyślałem jak będzie bardzo strasznie, no a wczoraj to było apogeum przerażenia. No ale odpędziłem pierwotny pomysł wpadnięcia pod metro żeby nie iść do pracy i okazało się, że jest super:) Ludzie są mili, klucz do pracy dostałem i nie muszą dzwonić do CEO żeby mnie wpuścił, no i przede wszystkim panuje chyba sławna zachodnia matołkowatość (sprawdziłem w różnych słownikach, nie przetłumaczą na szwedzki i mnie nie wyrzucą:D), więc na mityngu coś mi się wyrwało o X i musiałem 10 razy tłumaczyć co to jest X (X w poprzedniej firmie zjadało się na śniadanie:D).
A po pracy zakupy, najlepsze zakupy w życiu. Skład masła: śmietana, sól. Skład szynki z indyka: 97% indyka, sól, utrwalacz (jeden!). Wielka (200g) czekolada marabou daim (dla tych którzy nie wiedzą: najlepsza czekolada w znanej części wszechświata) 19 koron (powiedzmy 9zł). Chleb pełnoziarnisty (nie wiem ile ale wielkości polskiego chleba): 17 koron (8zł). A zarobki dużo wyższe:D Pięknie!
Idę zjadać, co nabyłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz