niedziela, 23 września 2012
Herbata indyjska
Ekipa w firmie się rozrosła, przestaliśmy się mieścić w jednym pokoju i QA ma teraz swój - niewielki, na maksymalnie 5 osób, ale za to z ładnym widokiem i balkonem! :)
Mamy teraz "damski pokój" - poza mną jest w nim jeszcze studentka z Chin, przychodząca do biura tak rzadko, że nawet nie pamiętam, kiedy była u nas ostatnio (część pracy wykonuje na uczelni) i nowa koleżanka T, z Indii.
T będzie mi pomagać w testach manualnych. Ja po urlopie próbuję się jakoś ogarnąć, a T stara się mnie nie zagadywać ;) Ale raz się wciągnęłam w rozmowę. I dowiedziałam się ciekawej rzeczy o herbacie.
Je herbatę zaparzam najczęściej za pomocą ekspresowych torebek, formy liściastej używam dosyć rzadko. Ale niezależnie od używanej postaci zawsze biorę kubek, wkładam do niego herbatę i zalewam wrzątkiem (albo gorącą wodą). Czekam chwilę i zaczynam pić. Jak herbata jest mocna - tak jak Twinings - to czasem uzupełniam ją wrzątkiem, gdy zostaje pół kubka. I nie wyjmuję torebki. Q, jeden z Chińczyków, pije herbatę zieloną zaparzając te same liście dwa razy, przy czym po pierwszym zaparzeniu wylewa herbaciany płyn twierdząc, że zawiera on szkodliwe substancje.
T opowiedziała mi o tradycyjnej metodzie parzenia herbaty w Indiach. Metoda jest prosta, ale jakoś sama na to wcześniej nie wpadłam ;) Najpierw należy zagotować wodę. Następnie do gotującej się wody wsypuje się herbatę. I gotuje przez około 2 minuty. Później dodaje się przyprawy - takie jak imbir, który jest w Indiach tak popularnym dodatkiem do herbaty jak cytryna w Polsce - i gotuje kolejne 2 minuty, żeby wydobyć z przypraw aromat. Do takiej herbaty, tuż przed podaniem, dodaje się cukier i mleko.
Hindusi piją bardzo mocne herbaty. Z jednej torebki Twiningsa ja mam dwa kubki smakującej mi herbaty. Z tej samej torebki T robi 1/3 kubka (A, który był na delegacji w naszym biurze, gdy ja zaczynałam tu pracę, używał 3-4 torebek takiej herbaty na mniej więcej pół kubka wody!) i uważa, że smak i moc są całkiem w porządku jak ma herbatę z torebki :) Jak jej powiedziałam o mojej wersji, to stwierdziła, że w Indiach osoba pijąca herbatę w taki sposób jak ja, uznana by była za bardzo biedną, bo nie mogącą sobie pozwolić na herbatę (gdyby mnie było stać, to przecież bym jej aż tak nie rozcieńczała!). Kolejna rzecz świadcząca na moją niekorzyść to niesłodzenie herbaty. Pytałam T, czy herbatę w Indiach zawsze i każdy pije słodką. Usłyszałam, że diabetycy nie słodzą ;)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz