Rozmowa numer dwa, to drugi etap rekrutacji w firmie H. Rozmawiać miałam z dwoma konsultantami o tym, jak wygląda praca, czego oczekuję od pracy/firmy/zespołu... Spotkałam się ze Szwedem (mówił bardzo szybko, ale oferta była ciekawsza niż ta poranna, więc łatwiej było mi się skupić; Szwed był pochodzenia słowackiego :P) i Hiszpanką (od 5 lat w Szwecji), która przywitała mnie swojskim "Dzień dobry" :D Okazało się, że jej chłopak ma matkę Polkę i razem byli 2 tygodnie temu w Łodzi - co jest o tyle interesujące, że dzięki temu potrafiła przeczytać poprawnie pierwsze pół mojego nazwiska!
Trafiłam akurat na fikę - czas na kawę i coś słodkiego. W ramach słodyczy była princesstårta - na cześć nowej księżniczki (dzisiaj podano do wiadomości, jak się będzie nazywać: Estelle Silvia Ewa Mary Bernadotte) - czyli tort z polewą marcepanową.
Bardzo miło się rozmawiało - dobrze jednak, że rozmowa trwała tylko godzinę, bo zostało mi jeszcze wystarczająco dużo czasu, żeby zdążyć na rozmowę numer trzy.
Dzisiejsza rozmowa w firmie F. była moim trzecim interview (jedno telefoniczne z panem M., jedno osobiste z panem L.). Miałam od rekruterki informację, że są mną zainteresowani i chcieli moje dane, żeby przygotować umowę. Rozmowa trwała ponad godzinę, ale była naprawdę miła, chociaż odniosłam wrażenie, że jeden ze współzałożycieli firmy (bo z nim dzisiaj rozmawiałam) dawał popis swoich zdolności marketingowych.
Umowę podpisałam i zaczynam pracę już w poniedziałek!
Nie odpoczęłam sobie :P W Krakowie musiałam segregować, pakować i wysyłać rzeczy, a tutaj prawie codziennie jakaś rozmowa w sprawie pracy albo odebranie przesyłek. Myślałam, że te procesy rekrutacyjne trochę potrwają, więc będę mieć czas, żeby się poobijać i ponudzić (ewentualnie pouczyć czegoś nowego). Wyszło na to, że do odpoczywania mam jedynie weekend - całe dwa dni. Ale nie narzekam - mam pracę! :-)
Super! Powodzenia :)
OdpowiedzUsuń