środa, 23 maja 2012

Brukiew

Zachciało mi się surówki z selera. Kto kupuje czasem warzywa, ten ma pojęcie jak to wygląda - taka biała kulka, której często można kupić pół (jeśli akurat bulwa jest większa). Poszłam więc do sklepu, na dział z warzywami, znalazłam miejsce gdzie leżały pokawałkowane białe bulwy owinięte folią - ich skóra miała różne kolory od białego po fioletowy, ale kto by zwracał uwagę na szczegóły robiąc szybkie zakupy? Szczególnie, że tak w takiej formie do tej pory widziałam jedynie selera...

W domu, w trakcie robienia surówki, zauważyłam brak charakterystycznego selerowego zapachu... warzywo w smaku najbardziej przypominało kalarepkę... coś się zdecydowanie nie zgadzało. To nie mógł być seler!
Odszukałam na paragonie pozycję, która nic mi nie mówiła, sprawdziłam w słowniku i... to była brukiew (kålrot)!

[brukiew i puree]

Kilka dni wcześniej kupiliśmy puree warzywne - oprócz ziemniaków zawierało marchewkę i brukiew (tyle że my, nieświadomi i zbyt leniwi żeby sprawdzić w słowniku, co jemy, myśleliśmy, że to jakaś odmiana kapusty - tak dosłownie tłumacząc nazwę to jest to "korzeń kapusty"). To jest podobno hit i obowiązkowy dodatek do dań świątecznych w Norwegii. W Szwecji króluje puree ziemniaczane, które można kupić w formie proszku, mrożonki lub "w kiełbasce" - w takiej postaci jak można kupić w Polsce gotowe flaczki albo niektóre serki topione.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz