Dzisiaj, gdy wracaliśmy z pracy, Marcin pokazywał mi, gdzie kilka dni temu widział dwa zające. Ja się upierałam, że takich zwierząt tu nie ma, bo przecież tyle razy tędy szłam i jeszcze żadnego nie spotkałam... I wtedy zobaczyłam zwierza pożerającego trawę przy placu zabaw.
[zając nasłuchujący]
[zając uciekający]
Zwierzak był płochliwy i nie dał do siebie podejść zbyt blisko, ale zdecydowanie nie był to ani pies, ani kot, lecz najprawdziwszy dziki zając.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz